sobota, 25 stycznia 2014

Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się dobrze. W szczególności , że mimo, że się lepiej czułam to jednak prawie całą noc spędzilam w wiadomym miejscu z wiadomego powodu. Jak już udało mi sie po wcześniejszych relacjach żołądkowych wkońcu położyć się spać gdzieś koło 23:00 mojego czasu;) i w walce z bolem brzucha zasnąć w miarę szybko, to koło godziny 1:00 w nocy relacje zaczęły się na nowo:( i wierz lub nie ale do 4:00 nad ranem robiłam to co kocham najbardziej...czytałam książkę tam gdzie przeważnie człowiek się nudzi kiedy siedzi w tym wspaniałym pomieszczeniu:D było poprostu bosko:D;)
Jeśli chodzi o naszą łazienkę, Paweł sprawdził z samego rana gniazdko, czy kable nie są spalone, później sprawdził bezpiecznik i naszczęście musimy tylko zainwestowac w nowy bezpiecznik:D wyjdzie nas taniej jak remont wiec wiesz;) normalnie cieszyłam się jak dzwonek;) zresztą Paweł tez sie ucieszył ze to tylko bezpiecznik. No ale gdyby nie mój tata, który wczoraj nam nagadał o tym, żeby sprawdzić bo to NAPEWNO to, to bysmy kuli kafelki i zmieniali elektryke a za przeproszeniem gowno by to dało jakbysmy mieli wywalony bezpiecznik;)
Mimo ciężkiej nocy, bo jak o 4 ponownie udało mi się położyć i przysnąć na jakieś pół godziny Kuba się obudził i wołał bo mu sie pić chciało. To wiadomo z zamkniętymi ze zmęczenia oczami ale mu zrobilam soku. Ale nie, kolo 5 znowu wołał, i zaczął drążyć temat imprezy urodzinowej, ktora sie dzisiaj odbyła;) i czy dzisiaj zobaczy się z Dżulietką(babcia), ale wkońcu zasnął i obudził nas juz po 7;) No ale ja dzisiaj nieprzytomna ogarniałam mieszkanie na jutrzejszą imprezę dla dziadków;) i jeszcze jechalam do moich rodzicow piec ciasto bo moj piekarnik niepełnosprawny jest:/  no i oczywiście tak wszystko sie potoczylo, że w domu bałagan bo sie z niczym nie wyrobiłam:( Ale impreza się udała:) Dzieciaki zadowolone, bo sie pobawiły i wyszalały w sali zabaw;) no i oczywiście furorę zrobiła w całej galerii puszczona na cały regulator piosenka Króla Juliana z Madagaskaru "wyginam śmialo ciało" bo przecież Kuba mial urodziny w stylu Króla Juliana;) ludzie przychodzili bo niewiedzieli co się dzieje;) Ale bylo naprawdę super. Kuba nie chciał iść do domu, musiałam po niego iść do środka i sciagac go z dmuchanego zamku;)
Ale się rozpisałam...Kończe bo padam na twarz:( i żołądek mnie ciągle boli jeszcze:(
 Takim oto pozytywnym akcentem żeganm się dzisiaj z Tobą i przesyłam jak zawsze gorące pozdrowienia z coraz mroźniejszej Gdyni;* M.

1 komentarz:

  1. Dobrze, ze sprawdziliscie te bezpieczniki :) kochana to na dietke musisz.przejsc. kleik ryzowy, marchwianka gotowana piers z kurzczaka. Zero kawy :) inpowinno pomoc. Wiem cos o tym. Ja sie juz zawsze bede meczyc z moim zoladkiem, dozywotnio leki i uwazanie na jedzenie.
    Kuba chcial po prostu afterparty. A ty mu dobra zabawe popsulas. My jutro bedziemy walczyc z naszym balaganem.

    OdpowiedzUsuń